Kwarantanna z perspektywy promotora – wywiad z opiekunem Koła

Sytuacja zdalnego nauczania dotyka wszystkich, którzy z tym nauczaniem mają styczność. I tak jak studenci zmagają się z kolejnymi wykładami on-line, pracami na zaliczenie i wymaganiami – tak dla wykładowców również nie jest to sprawa oczywista i prosta. Wszyscy w tej sytuacji jesteśmy ludźmi. Część z nas ma rodziny, ograniczenia techniczne lub brak odpowiednich „e-umiejętności”. Niektórzy radzą sobie lepiej, inni gorzej. By pozostać w temacie pracy dyplomowej, przedstawiamy wywiad z opiekunem Koła  – dr Agnieszką Małkowską-Szkutnik.

Ile ma Pani dyplomantów?

Mam kilkanaście osób na seminarium. Na drugim i trzecim roku studiów pierwszego stopnia. Drugi rok – osoby, które zaczynają seminarium – pracują nad koncepcją. Korzystając z dostępnych źródeł internetowych gromadzą literaturę. Trzeci rok finiszuje. Na lepszej pozycji są osoby, które pracowały systematycznie wcześniej. Zrobiły badania. Wcześniej napisały rozdziały teoretyczne. One teraz kończą. Za chwilę będą na etapie kosmetycznych poprawek. Najbardziej zmobilizowani są ci, którzy chcą się rekrutować na studia II stopnia. Wiedzą, że warunek konieczny to obrona w terminie.

Jak się Pani odnajduje jako wykładowca w tej rzeczywistości?

Różnie. Marzę o powrocie na uczelnię i o kontakcie ze studentami. Lubię studentów i dyskusje z nimi podczas zajęć. To fajny kawałek moje życia.
Rodzinnie dużo obciążeń. Mam dwoje dzieci w szkole podstawowej. Syna w piątej klasie i córkę w ósmej. Potrzebują dużo wsparcia jeżeli chodzi o szkołę. Zdalna szkoła w ciągu dnia często uniemożliwia pracę dla studentów taką, jaką chciałabym żeby była. Staram się być na bieżąco. To co dzieje się teraz bardzo mocno pokazuje, jak trudne jest łączenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym. Czasem jest śmiesznie, czasem strasznie 🙂 Adaptacja wymaga wysiłku. Ciekawe doświadczenie, które przynosi wiele refleksji.

A jak odnajdują się studenci Pani zdaniem?

Myślę, że to zależy i pewnie ciężko to uogólniać. Jedni są w lepszej, drudzy w gorszej formie. Moi studenci z seminarium piszą prace. Są ze mną w kontakcie. Piszą maile z pytaniami. Przesyłają fragmenty prac. Spotykamy się na skype’ie. Niektóre spotkania, to rozmowy o tym, że nie wiadomo co dalej. Dyskusje o tym jak może wyglądać potencjalna zdalna obrona. Dla wszystkich to nowa sytuacja, która budzi róże emocje. Myślę, że praca twórcza teraz, gdy mamy sporo obciążeń związanych z tym, co dzieje się na świecie, może być trudna. Ważne, żeby mieć wsparcie w najbliższych osobach.
Mówię studentom na początku seminarium, że pisanie pracy dyplomowej może być naukową frajdą. Może rozbudzić w nich ducha pracy naukowej. Jeżeli jeszcze go nie odkryli 🙂 Mówię im też, że przez następne 1,5 roku będę ich „naukową matką”. Zwykle się śmieją. Myślę, że relacja z promotorem jest ważna. Wzbudza różne emocje, czasem przyjemne, czasem nie. Zachęcam, żeby byli ze mną w kontakcie. Zwłaszcza wtedy, jak im nie idzie i mają kłopoty z pisaniem pracy.

Co powiedziałaby Pani z perspektywy psychologa do osób piszących teraz pracę dyplomową?

Powiedziałabym, żeby założyli maseczki, na chwilę wyszli z domu i zobaczyli jaką piękną mamy wiosnę 🙂 (W tym momencie możemy wychodzić z domu, zachowując środki ostrożności). Nabrali sił do pisania. Zatrzymali się na chwilę i pomyśleli na jakim są etapie i jaki mają plan na dalszą pracę. Uczyli się bilansować pracę nad pisaniem i rozrywkę/odpoczynek. Powiedziałabym też, żeby dbali o to, jak się odżywiają, ile i jak śpią, czy pamiętają o aktywności fizycznej. Czy każdego dnia robią coś, co ich cieszy i sprawia przyjemność.
Myślę, że tak jak podstawą każdego rozdziału w pracy dyplomowej jest konspekt, tak podstawą sukcesu do napisania pracy jest plan działania. Warto go napisać. Zachęcam do zdefiniowania sobie celu, który powinien być konkretny np. napiszę do piątku podrozdział dotyczący rozwoju emocjonalnego. Potem zapytania siebie czego do tego potrzebuję? Czy mam to – czego potrzebuję? Czy wiem jak to zrobić? Jeżeli nie wiem/nie mam – to co wtedy? Z jakiej pomocy skorzystam. Są osoby, które długo się przygotowują i mają kłopot, w tym żeby zacząć pisać. Jeżeli tak mają, to co mogą zrobić żeby ruszyć z pisaniem. Ważna jest też elastyczność – umiejętność zmiany planów jeżeli coś im utrudnia ich realizację. Monitorowania procesu – co robię/co zmieniam, jak idzie mi źle. I oczywiście etap ostatni docenienie siebie za wysiłek. Ważna jest wytrwałość i umiejętność docenienia siebie za to, co się robi – za wysiłek włożony w pracę.
Powiedziałabym też, żeby osoby piszące prace były w kontakcie z promotorem. W tym zadaniu biorą udział dwie osoby: student i promotor i warto korzystać z tej relacji. Uczyć się od siebie nawzajem. Dawać od siebie i umieć przyjmować, i pogodzić się z tym, że ta relacja, jak każda inna w życiu, ma swoje blaski i cienie 🙂
Odnosząc się do własnych doświadczeń wiem, że sukces w postaci dyplomu wiąże się z dużym wysiłkiem. Doceniajcie się za każdy mały wysiłek, który podejmujecie by go osiągnąć 🙂

 

Wpis powstał w ramach projektu #dyplomWPedUW. Więcej informacji o projekcie znajduje się na wydarzeniu FB.